1.04.2015

Rozdział 2: Witaj w moim świecie,maleńka


Dla obserwujących :))


Christian POV'S

Korytarze uczelni jeszcze nie były mi tak obce jak tamtego dnia, kiedy szedłem jednym z nich a Serena podążała za mną, nie dając mi spokoju. Wreszcie stanąłem i zmierzyłem ją wzrokiem. Była taka niewinna a zarazem taka pełna nienawiści.
-Ile razy mam powtarzać? To koniec. - krzyknąłem nie za głośno.
Nie lubiłem robić wokół się za dużego zamieszania. To po prostu było zwykłe zerwanie.
-Nie możesz mnie zostawić do cholery! - wrzasnęła i w jednej sekundzie wszystkie oczy spojrzały na nas.
Przewróciłem oczami.Jak ja mogłem wytrzymać z tą kobietą aż dwa miesiące? To nie do pomyślenia.
-Sorry.To była pomyłka.
-A co z naszym dzieckiem?
-O czym ty znowu mówisz?
Oto właśnie była Serena.Niezrównoważona psychicznie dziewczyna. Chyba miała lekką obsesję na moim punkcie.
-Mam w sobie twoje dziecko,Christian!
-Powtórzę ostatni raz. To.Jest.Koniec. Zrozumiałaś? - ostatni raz na nią spojrzałem i odszedłem od tego całego zamieszania.
Kto by pomyślał,że taka mała istotka, jest aż tak sprytna? Chciała mnie zatrzymać kłamstwem o dziecku. Chyba wiem,że się zabezpieczaliśmy. Idiotka.
Idąc wkurzony nagle wpadłem na kogoś. Nikt na szczęście nie stracił równowagi.
-Kur..-nie dokończyłem widząc jej piękne oczy.
Przede mną stała wysoka blondynka o dużych piwnych oczach z strasznie seksownymi długimi nogami. Nigdy przedtem jej nie widziałem.Musiała być na pierwszym roku.
Mierzyłem ją wzrokiem od stóp do głów. Boże święty, w tej dziewczynie mieściło się milion razy więcej seksapilu niż w Serenie!
-Sorry. - odezwała się pierwsza,przerywając ciszę.
Odchrząknąłem.
-Nie no ten....nic się nie stało. To moja wina. - wyjąkałem zakłopotany.
WTF? Ogarnij się,Christ. Nie daj wejść sobie na głowę.
-Jasne. Chłopcy zawsze biorą wszystko na siebie.
-Jestem już mężczyzną. - odpowiedziałem z udawaną urazą.
-No tak, przepraszam,że uraziłam twoją męską dumę.
-Wybaczam. A w zamian zdradź mi jak cię zwą.
-Jak poetycko powiedziane. - zaśmiała się. - Czuję się jak w Romeo&Juli. - zażartowała.
A ja czuje się jak w jakimś erotyku.
Podobało mi się jej poczucie humoru. A jeszcze bardziej jej ciało...
-Cara. - przedstawiła się a ja uśmiechnąłem się lekko. -Przepraszam,ale muszę lecieć.Obowiązki wzywają.Miło było poznać.
O tak maleńka, bardzo milo.
I odeszła a ja nawet nie zdążyłem się przedstawić ani wziąć numeru telefonu. Szlag!
Wspominając całe spotkanie śmiało mogłem stwierdzić, że jestem zauroczony. Boże. ZAUROCZONY! Czy takie coś w ogóle istnieje?

Diana POV'S

Po pierwszych zajęciach idę na dół do kawiarni,żeby kupić sobie czarną kawę na rozbudzenie. Cara stwierdziła,że nie może pójść ze mną bo ma coś do załatwienia. Takie życie.
Kupiłam kawę i poczułam wibracje w kieszeni spodni. Leniwie wyciągnęłam swojego samsung'a i spojrzałam na wyświetlacz. Mama. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ależ ona się o mnie martwi!
,,Córeczko, mam nadzieję,że w Bostonie wszystko okay.Zadzwoń jeśli znajdziesz chwilkę. Tęsknie! Twoja mama xxx''
Szłam uśmiechając się do telefonu jak głupia. W lewej ręce niosłam kawę w papierowym kubku. Nagle cała jej zawartość wylądowała na białej koszuli jakiegoś chłopaka. Diana, jesteś bardzo mądrą dziewczyną skarciłam się w duchu.
-Boże, sorry! -powiedziałam a raczej wykrzyczałam,  zażenowana całą sytuacją.
Chłopak był trochę wyższy więc musiałam się wysilić,żeby na niego spojrzeć. A raczej podnieść głowę. Te oczy, twarz, to wszystko.....to on. David. O fuck! 
-To tylko koszula. - uśmiechnął się ironicznie.
Tylko koszula?! Teraz już wiedziałam,że to on.
David i ja byliśmy parą w gimnazjum.Mieliśmy po 15 lat. Byłam młoda i głupia. Potem on wyjechał, zostawił mnie i  przysięgłam sobie,że jeżeli go kiedyś odnajdę, zabije. A najlepsze jest to,że mnie nie poznał.NIE POZNAŁ!
-Ta. Masz rację. - przytaknęłam i wycofałam się.
Puściłam się pędem zostawiając jego zdezorientowanego z wylaną kawą na koszuli i...wokół siebie.
Wiedziałam,że muszę jak najszybciej wrócić do domu i wymyślić plan, który go zniszczy.

Victoria POV'S

-Czy ty jesteś normalny? - krzyczałam. - Po cholerę poszedłeś akurat na Harvard?
Stałam z Jamiem w twarzą w twarz. Jak on śmiał mi to zrobić! Najpierw zdradza mnie w liceum, ja się przeprowadzam do Bostonu a on przyjeżdża za mną i idzie na te same studia! To niedorzeczne. Kto mądry tak postępuje?
-Victoria. Miło cię widzieć. - uśmiechnął się szeroko.
Co za dupek! Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam w jego oczy. Kiedyś je kochałam. Teraz wszystko się zmieniło.Czułam do niego odrazę. I to bardzo silną
-Odpieprz się ode mnie. - ostrzegłam i odeszłam ode niego, kierując się na zajęcia.
Dawniej byłam nieśmiała.Nawet,gdy z nim chodziłam. Teraz było inaczej. O wiele inaczej.
Jamie podążał za mną jak gdyby nigdy nic.
-Możesz się zatrzymać? - zapytał,a ja zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę.
-Co jeszcze? - warknęłam.
-Przecież to było dawno temu. Zresztą mówiłem ci kiedyś,że w przyszłości chcę iść na Harvard,żeby studiować architekturę obrazu. Nie zrobiłem tego specjalnie.
Analizowałam jego słowa bardzo powoli. Zamknęłam oczy, żeby się uspokoić i po chwili znowu je otworzyłam. Jego blond czupryna układała się tak...bosko. Boże, kiedyś oddałabym wszystko, żeby zatopić w niej swoje palce. Mój oddech się przyśpieszył a serce waliło jak młotem.
-Pieprz się, Brower. - uśmiechnęłam się sztucznie i odeszłam machając biodrami na prawo i lewo.
Już ja wiedziałam jak na niego działam.

Cara POV'S

Przez wszystkie przerwy jakie miałam pomiędzy zajęciami, próbowałam odnaleźć tajemniczego ,,mężczyznę''.Nawet nie wiedziałam jak się nazywa. Jednak było w nim to coś. Wiedziałam,że nie mogę się wiązać. Nie potrzebowałam tego. Moje życie nie było usłane różami, trzymałam w sercu wielką ranę. Nie mogłam pozwolić sobie na chłopaka,ale to było silniejsze ode mnie.
Zrezygnowana wyszłam z uczelni. Diana zwolniła się wcześniej, bo bolał ją brzuch czy coś takiego. Gdy wróciła z tej kawiarni,strasznie dziwnie się zachowywała. Może coś się tam wydarzyło?
Deszcz lunął,gdy odeszłam kilka metrów od uczelni. Nie miałam parasolki ani kaptura, więc zaczęłam biec.Ta pogoda robiła się już męcząca. Zatrzymałam się na chwilę,żeby zaczerpnąć tchu. Stałam na chodniku, obok przystanku. Po kilku sekundach, przede mną zatrzymał się czarny markowy samochód. Wyglądał na baaardzo drogi.Szyba się odsunęła a ja stałam jak wryta. Nieznajomy, uśmiechnął się szeroko.
-Wskakuj ,bo się przeziębisz.
-Pan Urażona Męska Duma.
-Cara...eee...
-Cara Rovns.
-Właśnie. Więc Caro, czy dasz się odwieźć do domu?
-Nie znam cię.
-Jestem Christian Allen.Teraz  mnie znasz. - puścił oczko.
-Allen. -powiedziałam cicho.Coś mi to mówiło. -TEN Allen?
-Witaj w moim świecie, maleńka.

xxx
OSTRZEGAM. Rozdział bez korekty. Na razie.
Hejka. Jak tam Prima Aprillis? Ja się dałam tylko raz wkręcić. Ha! 
Rozdział mam nadzieje, że choć trochę fajny. Chyba dzieje się w nim więcej niż w pierwszym.
Pod tamtym rozdziałem nie było 3 komów,ale dodaje z dobroci xd Bo Karolinka ma bardzo dobre serduszko. :3 ale teraz wam nie podaruje :p

min.3 komy - rozdział 3

CASSY.

3 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się twój styl pisania ;) Świetny pomysł :) Czekam na następny wpis ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny...
    Mam nadzieję że między nimi coś będzie
    Czekam na kolejny z niecierpliwością
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)) Dla ciebie to nic a dla mnie bardzo wiele ♥

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Szablonovo Orbitka