Dla osób , które komentują.
Z perspektywy Crystal
Po szkole od razu udaje się do szpitala na dyżur wolontaryjny. Rosie mnie dzisiaj zaskoczyła. Jace nie jest facetem dla niej a przynajmniej ja tak uważam. Gapili się na siebie prawie przez cały dzień. W niektórych momentach już miałam tego dość. Chcę , żeby Rosie była szczęśliwa ,ale nie z nim. Nie z człowiekiem , który zadaje się z Jamiem Dornanem.
Parkuję na parkingu pod szpitalem i wchodzę do środka. Kłaniam się kilku pielęgniarkom, które znam z widzeniu lub po prostu miałam z nimi do czynienia. Idę do windy i jadę na 4 piętro a dokładniej na oddział ,,dzieci z nowotworami’’
Dwa lata temu kiedy byłam w pierwszej liceum , miałam sen. Był w nim mój młodszy brat Teddy. Zachorował. Płakałam dniami i nocami. Od tego czasu pragnę pomagać ludziom. Chociaż czuję , że po prostu mam to we krwi i to nie tylko przez ten sen.
Wchodzę na oddział , kłaniając się ludziom. Idę do gabinetu wolontaryjnego. Nikogo nie ma, więc biorę swoje ubrania i idę ubrać się do toalety dla personelu. Gotowa idę oznajmić , że już jestem.
Muszę zająć się dziewczynką z rakiem płuc. Ach.
-Cześć – witam się z promiennym uśmiechem na twarzy.
Dziewczyna unosi głowę znad książki i patrzy na mnie pytająco.
-Jestem wolontariuszką i muszę się tobą zająć – oznajmiam nadal z przyklejonym uśmiechem na twarzy. – Jak masz na imię? – siadam obok niej.
Wygląda na co najmniej 11 lat. Ale może ma więcej.
-Mia – odpowiada krótko.
Gdyby się uśmiechnęła wyglądałaby ślicznie. Ma chustę na głowie, jest blada ,ale piękna.
-Ile masz lat? – nadal pytam.
Potrzebuję takich informacji. Chcę wiedzieć zupełnie wszystko. Wtedy będę w stanie chodź trochę jej pomóc.
-15 – mówi a ja zamieram.
Piętnaście? Jest tylko trzy lata młodsza ode mnie! A ja głupia dawałam jej co najmniej jedenaście.
Jest niskiego wzrostu a twarz ma jak jedenastoletnie lub dwunastoletnie dziecko.
-Och – tylko tyle mogę z siebie wydusić.
-Tak wiem, dawałaś mi co najmniej dwanaście. Przywykłam ,ale chcę , żebyś wiedziała , że to rak mnie tak wyżarł.
Już się nie uśmiecham.
-Wiesz ja mam osiemnaście ,ale pewnie na tyle nie wyglądam – lekko wykrzywiam usta , próbując znowu się uśmiechnąć. Nie udaje mi się.
-Wyglądasz na co najmniej dwadzieścia. – oznajmia.
Już chcę coś odpowiedzieć , gdy nagle do sali wpada pielęgniarka.
-Crystal, jest tu chłopak , który cię szuka. Ma podbity nos i chcę , żebyś mu go opatrzyła. Uczyłam cię jak to robić więc spokojnie dasz sobie radę.
Patrzę na nią nie nadążając. Ja mam komuś opatrzyć nos? Chyba od tego są lekarze…
-No ,ale przecież jestem zwykłą wolontariuszką.
-Ten chłopak mówi , że cię zna i na pewno zrobisz to dobrze. Ja też tak uważam. Bez gadania , chyba lubisz pomagać ludziom, prawda? – unosi brwi.
-Tak – odpowiadam zrezygnowana – Zaraz wracam – szepczę do Mii i wychodzę na korytarz.
Zamieram po raz kolejny dzisiaj. Na korytarzu stroi Jamie Dornan. Nos krwawi mu bardzo intensywnie.
-Ale ja nie jestem od opatrywania nosa – zwracam się do Dafne , gdy wychodzi z sali , gdzie leży Mia.
-Słońce – zaczyna.
Dafne jest po pięćdziesiątce i to dzięki niej się tu dostałam. Jest jakby taką ‘’przywódczynią” wolontariuszek.
-Pomóż mu. Znasz go prawda? – dokańcza.
-Tak , to moja przyjaciółka ze szkoły – Jamie wtrąca się , puszczając do mnie oczko.
Mam ochotę przewrócić oczami, albo pokazać mu fucka. Jednak po chwili namysłu tego nie robię, tylko wzdycham.
-Dobra , pokaż mi ten nos. – mówię zrezygnowana.
Dafne uśmiecha się i szepczę mi do ucha
-Powodzenia. Co za przystojniak!
I odchodzi a ja tym razem przewracam oczami.
Prowadzę go do gabinetu. Siada na krześle a ja zabieram się za opatrzenie nosa. Uczyłam się tego na stażu wolontaryjnym.
-A więc…co się stało? – pytam wskazując nos.
-Takie tam. Wiesz jak to faceci. – puszcza oczko.
Normalnie jak zaraz nie przestanie to kopnę go w jaja.
-Skąd w ogóle wiedziałeś , że jestem wolontariuszką? – zmieniam temat wiedząc , że i tak nie powie mi co się stało.
Jamie uśmiecha się i odpowiada.
-Mam znajomości.
Aha przechodzi mi przez myśl.
Opatruję mu nos i mówię:
-Gotowe. Uważaj następnym razem.
-Postaram się.
Sądząc po jego zachowaniu chyba jest trochę naćpany , może nawet pijany. Ale nie sądzę by Dafne to zauważyła.
-A właśnie – mówi – Dzisiaj impra u takiej laski…jaki jej tam? A Margo. No i chce , żebyś ze mną poszła.
Mam ochotę wybuchnąć śmiechem.
-Daruj sobie. Idę sama.
-No ,ale nalegam. – podchodzi do mnie blisko.
Odpycham go.
-Idę sama. –powtarzam tym razem ostrzej.
Dornan śmieje się , puszcza oczko i wychodzi.
Dzięki Bogu! I znowu nabiera mnie ochota na kopnięcie go w jaja. ..
Z perspektywy Tiffany
Razem z Rosie jesteśmy na zakupach. Kupujemy sukienki na imprezę. Ja wybrałam sobie niebieską a Rosie pomarańczową. Stoimy przy kasie.
-Tiff, brakuję mi pięć dych – mówi Collins przeszukując swój portfel.
Wyciągam swój i patrzę ile mam pieniędzy. Akurat wystarczy na moją i na to , żeby jej pożyczyć. I jeszcze mi zostanie!
-Masz – podaje jej pięćdziesiąt dolarów.
Patrzy na mnie zdziwiona.
-Przecież mogę odłożyć i wziąć coś innego.
Wzruszam ramionami.
-Bierz bo się obrażę – uśmiecham się. – Kiedyś mi oddasz – dodaje.
Rosie rumieni się i bierze ode mnie pieniądze mówiąc ,,Dzięki’’.
Kupujemy i wychodzimy śmiejąc się.
Nagle widzę Liama. To mój ,,były’’ przyjaciel. Raz się pracowaliśmy bo sądziłam , że coś do mnie czuje a on sądził , że ja do niego i od tej pory unikamy się. Boję się spojrzeć mu w oczy.
-Chodźmy w inną stronę – szepczę.
Collins śmieje się i już mamy zawracać , gdy Hawthorne zmierza w nasza stronę. Jeszcze tylko kilka kroków …mam ochotę puścić się pędem i uciec na koniec świata.
-Hej –zaczepia go Rosie.
Zaraz ją palnę w ten pusty łeb!
Liam nie patrzy na Collins , tylko na mnie. Tymi swoimi ślicznymi oczyma…
Z perspektywy Diany
Poszukiwanie ojca jest strasznie skomplikowane. Nie wiem nic nowego, nie mam pojęcia za co mam, się zabrać. Jeśli go znajdę (co jest mało prawdopodobne) co mu powiem? Przecież nawet nie wiem jak wygląda! To się robi śmieszne.
Siedzę na łóżku. Na kolanach mam laptopa. Włączam facebooka i od razu w oczy rzuca mi się post Margo z dziesięciu minut na którym mnie odznaczyła:
Dzisiaj będzie się działo :D ♥ - z Jamie Dornan, Tiffany Maxwell, Diana Woodley, Crystal Reed, Theo James, Alice Donster, Rosie Collins, Jace Wayland, Taylor Lautner, Lizzy Okel….
Wzdycham i w tym momencie do pokoju wchodzi Amber.
-Czego chcesz? – warczę.
-Twój kochaś jest na dole – uśmiecha się żałośnie.
Prycham.
-Co ty znowu wymyśliłaś?
-Theo James , jest w salonie i rozmawia z MOJĄ mamą. – podkreśla słowo ,,moją’’, żeby mnie wkurzyć.
Zaraz, zaraz…Theo James? Co on u licha miałby tu robić? Wyłączam laptopa i kładę go na biurku. Wymijam Amber i schodzę na dół do salonu.
Faktycznie stoi i rozmawia z mamą. Witam się:
-Cześć .
Theo patrzy na mnie i uśmiecha się.
-Hej – odpowiada a ja się rumienię.
What? Ogarnij się Diana, ogarnij się.
-Co tu robisz? – pytam.
-Mam do ciebie ważną sprawę. Możemy pogadać na osobności?
Patrzę na mamę , która kiwa głową i idzie do kuchni. Biorę Theo za rękę. (no tak wiem) i prowadzę go do swojego pokoju na piętrze. Gdy otwieram drzwi Amber siedzi przy biurku i buszuje mi w laptopie. Muszę wreszcie założyć hasło.
-Wyjdź! – krzyczę.
Amber zamyka laptop i wychodząc szepczę:
-Suka.
Nie przejmuje się tym. Siadamy na łóżku.
-Więc..co to za sprawa? – zaczynam.
Theo Bierzę głęboki wdech.
-Martwię się o Dornana.
-A co ja mam wspólnego z Jamiem Dornanem , hmm?
-Ty nic ,ale twoja przyjaciółka Crystal, owszem.
I w tej chwili przypominam sobie ich spojrzenia na stołówce. Jamie i Crystal? Nic mi nie mówiła.
-Do rzeczy Theo.
-Jamie ma problemy z narkotykami i alkoholem. Wbił sobie do główki , że co jakiś czas pobawi się dziewczynami. Padło na Reed. Jest jego kolejną ofiarą. Prawdę mówiąc już się z nim nie przyjaźnię ,ale martwię się. Może posunąć się do wszystkiego. Nie chcę , żeby kolejna dziewczyna cierpiała. Co będzie jak Crystal się w nim zakocha? A uwierz mi to bardzo możliwe.
Próbuję przetrawić każde jego słowo. Crystal nie może wplątać się w to bagno. W bagno z Jamiem. Każdy wie , że ma problemy , Crystal też ,ale jak się w nim zakocha…
Wstaję i wychodzę ze swojego pokoju. Idę do sypialni rodziców po kluczyki do samochodu mamy. Gdy wracam do pokoju rzucam stanowcze:
-Jedziemy.
-Gdzie?
-Do Dornana.
Z perspektywy Margo
Na moja imprezę powoli schodzą się goście. Mam na sobie czerwona sukienkę i buty na koturnie. Włosy mam rozpuszczone, a makijaż dosyć mocny. Jestem strasznie podekscytowana. Wynajęłam osoby do cateringu, żeby sama się tym wszystkim nie zajmować. Impreza odbędzie się na powietrzu, koło basenu. Wszystko jest już gotowe.
Moje szczęście nie trwa długo. Widzę jak Ansel zmierza w moją stronę. Czy ten kujon się ode mnie odwali? Może i jest przystojny …chociaż nie! Lepiej wyglądałabym u boku Jamiego Dornana niż Ansela Elgorta.
-Co ty tu robisz? – wrzeszczę , gdy znajduję się już blisko mnie.
Zatrzymuje się i mierzy mnie wzrokiem.
-Ślicznie wyglądasz – mówi tak jakby nie usłyszał mojego pytania.
-Słyszałeś o co pytałam? Wynoś się stąd! Nie chcę cię tu!
Już chcę się z nim szarpać , gdy nagle podbiegają do nas Rosie i Tiffany.
-Margo! Uspokój się! – beszta mnie Rosie.
-Ansel nie bierz tego do siebie. Ma okres – mówi Tiffany uśmiechając się.
Czerwienieje się. Ansel odchodzi chichocząc.
-Okres? – warczę.
Dziewczyny nie odpowiadają tylko odchodzą tak jak Ansel śmiejąc się głośno.
Z perspektywy Theo
Powiem szczerzę , ze Diana jest świetnym kierowcą. Byliśmy u Jamiego w domu ,ale go nie było. Pewnie szlaja się ze swoimi kolegami. Kiedyś ja też się szlajałem ,ale to stare dzieje.
Parkujemy przed domem Margo.
-Mam powiedzieć Crystal? – pyta mnie Woodley.
Chwilę się zastanawiam po czym odpowiadam.
-Lepiej nie. Na razie trzeba pogadać z Jamiem.
-Dobra – odpowiada i wysiada auta.
Robię to samo.
Na imprezie nie ma jeszcze Crystal, ale jest Jamie. Ma puszkę piwa w ręku i śmieje się na cały głos. Wymieniamy spojrzenia z Dianą. Podchodzimy do niego.
-Jamie w co ty grasz? – zaczynam.
Diana łapie taktykę.
-Właśnie. Chcesz mi przyjaciółkę zranić? Po moim trupie!
Dornan patrzy na nas pytająco.
-Theo widzę , że nasza rozłąka przyjacielska dobrze ci robi. Już sobie znalazłeś dziewczynkę.
Wkurzam się. Diana się rumieni. Muszę stwierdzić , że jest piękna ,ale teraz to nieważne.
Ignoruję jego wypowiedź i mówię.
-Crystal nie jest tego warta.
-Ty masz dziewczynę więc ja też mogę. Zabronisz?
-Ale ty nie potrafisz kochać! – krzyczy Woodley.
Dornan patrzy na nią i krzywi się.
-Zdziwiłabyś się co potrafię.
W oddali widzę zmierzającą w naszą stronę Crystal. Ma na sobie czarną obcisłą sukienkę. Jamie ją zauważa i odkłada piwo. Idzie w jej stronę.
Razem z Dianą patrzymy na to widowisko. Widzę jak Dornan przybliża się do Reed i chcę ją pocałować. Diana kipi.
-Idź coś zrób a nie stoisz jak kołek! – krzyczy.
Już mam ciętą ripostę na języku ,ale w tej właśnie chwili słyszę krzyki…Jamie niesie Crystal na rękach i biegnie w stronę basenu. A to ci dopiero!
Z perspektywy Crystal
Trzy minuty temu przyszłam na imprezę i już jestem mokra. Brawa dla Jamiego Dornana! Dobrze , że potrafię pływać bo w innym razie, zabiłabym go. Oburzona wychodzę z basenu i zaczynam krzyczeć:
-Czy ciebie do reszty pogięło?
Widzę pożerające mnie wzroki. Niektórzy są zdziwieni, inni się śmieją. Margo idzie w stronę basenu. Próbuje wyciągnąć Jamiego.
-Co wy wyprawiacie do jasnej cholery?
-Zapytaj się pana Dornana – warczę.
Bers wyciąga papierosa z kieszeni i odchodzi.
Rosie popycha Jamiego i wrzeszczy. Co za fatalna impreza. Wtrąca się Jace , który broni przyjaciela.
-Zostaw go , suko!
Collins patrzy na niego zszokowana i idzie do Tiffany , która stoi w tłumie.
Widziałam , że mina jej zrzedła.
-Na co się gapicie? – warczę do ludzi , którzy zebrali się wokół nas.
-Chodź się wysuszyć – mówi Margo , która zjawiła się właśnie koło mnie.
Kiwam głową i wchodzimy do jej willi , żeby się wysuszyć i przebrać.
Z perspektywy Alice
Impreza trwa dopiero godzinę a tyle już się wydarzyło. Idę w stronę dużego stołu gdzie znajdują się babeczki. Nagle potykam się i upadam na kogoś. Szlak!
Po chwili odkrywam , ze to Taylor.
-Kurwa co ty robisz? – krzyczy.
Wstaję i strzepuję sukienkę. Próbuję być silna. Przypominają mi się słowa Diany „To cham” i uświadamiam sobie , że ma rację. Bez dłuższego zastanowienia daje mu w twarzy i krzyczę.
-Ty podły chamie!
Z perspektywy Crystal
Margo pożyczyła mi swoją sukienkę. W prawdziwe jest trochę za mała ,ale to nieważne. Jestem już sucha i gotowa , żeby wrócić na imprezę.
Dornan, gdy tylko mnie widzi podchodzi.
-Przepraszam. Nie chciałem , żeby tak to wyglądało. – mówi i odchodzi.
Uśmiecham się lekko. Przynajmniej przeprosił.
Diana razem z Theo podbiega do mnie.
-Wszystko okej? – pyta Woodley.
Kiwam głową.
-Słuchaj – zaczyna Theo – Jamie ma problemy. Szuka kolejnej ofiary, padło na ciebie. On nie zdaję sobie z niczego sprawy.
Zamieram.
xxx
Heejo ♥
jeśli są jakiekolwiek błędy poprawie je później bo teraz nie mam siły. :))
Mam nadzieje , że się podoba. Do następnego skarby! ♥
#CV
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)) Dla ciebie to nic a dla mnie bardzo wiele ♥