25.01.2015

Rozdział V ,,Milion kawałeczków"


Dla osób, które chcą by ten rozdział był zadedykowany właśnie nim :))


Z perspektywy Diany

Kilka dni po całym zdarzeniu z Crystal i Jamiem ja , Rosie i Reed idziemy do szkoły. Mój plan z Theo się powodzi. Crystal unika Dornana, ale cały czas chodzi zamyślona i roztargniona.  Co ten człowiek z nią robi?
Rosie cały czas próbuje rozluźnić atmosferę  między nami, ale Crystal jest już daleko myślami stąd. Wzdycham.
-I do tego muszę siedzieć z tym idiotą Jacem. Wiecie jakie to trudne?  - Collins kontynuuję swój monolog, żeby zwrócić uwagę Reed.
Bez skutecznie.
Gdy dochodzimy do szkoły, mamy dwanaście minut do rozpoczęcia pierwszej lekcji. Naszą uwagę przykuwa całująca się para. To Tiffany i Liam. Uśmiechamy się z Rosie. Crystal wbiega do szkoły, nic nie mówiąc.
Coraz bardziej czuję , że zakochała się w Jamiem ,ale nie mam pojęcia co mam zrobić z tym faktem.

Z perspektywy Margo

-Nie chcę być daleko od Crystal, rozumiesz? To ona jeszcze trzyma mnie przy życiu. Gdy nie ma jej obok staczam się i nadal wracam do punktu wyjścia.
Jamie przeczesuję ręką swoje włosy. Od kilku dni wygląda jak chodząca śmierć. I to wszystko przez jedną małą istotkę.
-Kurde, facet weź się za siebie. Ona nie może mieć na ciebie aż tak wielkiego wpływu. Ty jej nawet za dobrze nie znasz – próbuję przymówić mu do rozsądku.
Dornan kręci głową.
-Znam ją wystarczająco – rzuca ostro.
Przewracam oczami.
-Nie warto się z nią zadawać. Popatrz co z tobą zrobiła - wskazuję na niego ręką. 
Chłopak wstaje. Chyba go wkurzyłam.
-Wal się – mówi i odchodzi.
Kurde czy ja zawsze muszę wszystko zepsuć?
Wstaje, biorę swoją torbę i idę do klasy. Po drodze wpadam na kujona. Uśmiecha się do mnie ,ale ja klnę pod nosem i wymijam go.

Z perspektywy Crystal

Zamiast na pierwszą lekcję idę do sali z instrumentami. Siadam przy dużym, drewnianym fortepianie. Przypominam sobie kołysankę , którą zawsze grała mi mama przed snem i przy okazji nauczyła.  To jedyne co potrafię.
Gram wczuwając się coraz bardziej. Każdy dźwięk jest delikatny. Moje palce przesuwają się z klawisza na klawisz. Zamykam oczy i wyobrażam sobie niebo pełne czarnych ptaków.
Drzwi otwierają się a ja odskakuję od fortepianu jak oparzona. Odwracam głowę, otwierając oczy. To Jamie. Wstaję i zamykam pokrywę instrumentu.
Dornan ma potargane włosy i sińce pod oczami. Pod czarną skórzaną kurtką widać jego czarny T-shirt , który jest trochę pomięty. To przeze mnie doprowadził się do takiego stanu?
-Crystal, przepraszam – odzywa się pierwszy, podchodząc do mnie blisko.
Dzieli nas kilka centymetrów. Gdyby chciał mnie pocałować, mógłby to zrobić.
-To co nas łączy jest dziwnie wyjątkowe – mówię cicho zachrypniętym głosem.
Chłopak uśmiecha się i dotyka delikatnie mojego policzka. Głaszczę go.
-Zgadzam się – odpowiada. – Cały czas o tobie myślę, nie mogę spać w nocy. Tak strasznie na mnie działasz – ostatnie słowa wypowiada szeptem.
Odejdź od niego, odejdź szepczę moja podświadomość. Oj , zamknij się.
Do sali nagle wpada Diana. Krzywi się na widok Jamiego i mnie.  
-Crystal, chodź na lekcję – rzuca.
Kręcę głową.
-Kurde, Jamie czy do ciebie nic nie dociera?! Zostaw ją w spokoju! – krzyczy na Dornana , który zabiera rękę z mojego policzka.
-Diana! – besztam ją.
Jamie wkłada mi jakąś małą karteczkę do ręki, tak, żeby Woodley tego nie widziała. Ściskam ją bardzo mocno wiedząc , że to co jest tam napisane, ma szczególną wartość.
Dornan nic nie mówiąc , wychodzi wkurzony. Ja też jestem wściekła. Mam ochotę udusić ją gołymi rękami. Zawsze musi wpieprzyć się w nie swoje sprawy.
-Ja pierdziele, Diana zajmij się wreszcie swoim życiem, co?
Diana podchodzi do mnie.
-Crystal, czy ty wiesz w co się pakujesz?
-Tak ,wiem. Jestem dużą dziewczynką – przewracam oczami.
-Okej, więc przepraszam – mówi cicho, tak , że ledwo ją słyszę.
Dzwoni dzwonek, co oznacza koniec pierwszej lekcji. Wymijam przyjaciółkę i wychodzę.

Z perspektywy Tiffany

Razem z Liamem idziemy na stołówkę. Jestem taka szczęśliwa, że nie potrafię wyrazić tego słowami. Kupujemy sobie po butelce soku pomarańczowego i siadamy przy stoliku czteroosobowym . 
Przychodzi Crystal,  wyraźnie zdenerwowana. Siada obok mnie i bierze mój sok. Otwiera go i upija łyk po czym mi oddaje.
-Ejj –  krzywię się, udając obrażoną.
-Mam dość wszystkich tych, którzy mówią mi co mam robić – mówi zdenerwowana.
-Jeśli chodzi o Jamiego, to mają rację – odzywa się Liam.
Patrzę na niego wzrokiem ,,co ty robisz?’’
Hawthorne wzrusza ramionami a Crystal wybucha histerycznym śmiechem. Przyznam , że nie widziałam jej jeszcze w takim stanie.
-Boże, Tiff  związałaś się z bezczelnym gościem.
Patrzę na nią zdziwiona.  Teraz to się wkurzyłam. Liam się nie odzywa tylko patrzy na nią jak na jakąś idiotkę.
Reed wstaje i wychodzi ze stołówki zostawiając nas w totalnym szoku.

Z perspektywy Jamiego

Na kartce , którą dałem Crystal pisało ,,Po 2 lekcji przyjdź pod szkołę’’. Mam zamiar z nią wreszcie szczerze porozmawiać. Bez ludzi , którzy by nam przeszkadzali.
Stoję oparty o swój motor. Wreszcie dzwoni dzwonek.  Crystal wybiega ze szkoły i szuka mnie wzrokiem. Macham do niej. Dziewczyna uśmiecha się i zaczyna iść w moją stronę. Biorę głęboki wdech i przeczesuje swoje zmierzwione włosy.
Nareszcie stoimy twarzą w twarz. Biorę ją za rękę.
-Idziemy się przejść? – pytam masując jej knykcie.
-Oczywiście.
Idziemy alejką, wśród drzew, trzymając się za ręce.  
-Gdy nie ma cię obok, staczam się – zaczynam.
Dziewczyna zatrzymuję się. Staję przede mną i mierzy mnie wzrokiem.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
No właśnie co chcę przez to powiedzieć?
-Czuję do ciebie coś wyjątkowego.
-To wszystko jest pokręcone, Jamie. Nie znamy się za długo, nic o tobie nie wiem. Powiedz mi jedno. Czy to twoja kolejna gra?
Jej oczy błagają mnie o prawdę.
-Skończyłem z tym , gdy cię poznałem – przełykam ślinę.
Reed kręci głową i zaczyna się wycofywać po czym puszcza się pędem.

Z perspektywy Rosie

Zaczyna się czwarta lekcja. Muszę siedzieć z Jacem, który cały czas mnie rozprasza.  Chyba nie żartował z tymi cyckami.
Biorę się w garść. W końcu chcę go odseparować od Jamiego. A jeśli nic nie zacznę robić, to będzie za późno.
-Dlaczego zadajesz się z Jamiem? – pytam , gdy pani od matematyki pisze coś na tablicy.
Wayland robi poważną minę , jakby to pytanie go trochę zabolało.
-To nie twój interes.
Takiej odpowiedzi właśnie się spodziewałam.
Pani nas upomina, ale ja mimo wszystko próbuję dalej.
-Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?
Jace udaje , że mnie nie słyszy i przepisuję do zeszytu to co jest na tablicy.
Przecież wiedziałam , że tak będzie, po co robię z siebie idiotkę?
Gdy kończy się lekcja, wychodzę na korytarz. Oczom nie wierze. Obok szafek stoi mój ojciec. Co on do cholery tu robi?
Zauważa mnie i podchodzi. Bierze mnie za ramie.
-To boli – mówię głośno.
Wyprowadza mnie na zewnątrz.
-Czego chcesz? –warczę.
-Masz wrócić do domu , gówniaro , zrozumiałaś?
-Przecież sam mnie wyrzuciłeś, nie pamiętasz?
-No i co? Teraz chcę , żebyś wróciła!
Wyrywam rękę i zaczynam biec.
-Wracaj tu! – słyszę za sobą jego krzyki.
Gdy jestem już daleko od szkoły zaczynam płakać.

Z perspektywy Tiffany

Po lekcjach wracam do domu. Liam nie mógł mnie odprowadzić bo ma jakiś trening. Idę przez park, słuchając piosenek na swoim iPodzie. Nagle czuję , jak ktoś dotyka moje ręki. Ściągam słuchawki i widzę , że to Jamie. Jeszcze jego mi trzeba. Może Crystal go nasłała?
-Dostałem twojego smsa w sobotę – uśmiecha się szyderczo.
A jednak. 
-Nie wiem o czym mówisz – przyśpieszam kroku.
Bez skutecznie.
Dornan śmieje się.
-To nie był dobry pomysł na podryw.
Zatrzymuje się i patrzę na niego.
-Odwal się, Dornan, dobrze?
-Bo co naślesz na mnie swojego kochasia? Może mu powiem , że działaś na dwa fronty , co?
Nie mogę uwierzyć. Jak Crystal , może zadawać się z takim dupkiem?
-A może ja powiem , Crystal , że mnie straszysz, co? – przyjmuje jego ton.
Jamie marszczy brwi i podnosi ręce na znak , że się poddaje.  
Odchodzę , zostawiając go z tyłu.

Z perspektywy Diany

Dzisiaj mam zajęcia z korepetytorem z matmy. Coraz bardziej podejrzewam , że skądś go znam, ale nadal nie wiem skąd.
-Mogę cię o coś spytać?
-Oczywiście – uśmiecha się. – To coś związane z matematyką?
-Nie do końca.  Masz dzieci?
Może jestem trochę nachalna, ale on mi kogoś przypomina.
Widzę , że jest trochę zakłopotany ,ale odpowiada mi.
-Nie , nie mam. Możemy wrócić do lekcji?
-Tak.
-Dobrze. Pójdę do toalety i zaraz wracam.
Gdy wychodzi ,przeszukuje mu torbę. Nie ma żadnego dowodu osobistego ani nic w tym stylu. Odkładam torbę akurat kiedy wchodzi do salonu. Chyba nie zauważył.

Z perspektywy Crystal

Moja mama uważa , że coraz bardziej zamykam się w sobie. Co za bzdura.
 Nie chcę z nikim dzisiaj rozmawiać. Rosie nadal nie ma a już skoczyły się lekcję. Zresztą , co mi do tego. Ona też jest przeciwko mnie, tak jak wszyscy!
Słyszę piosenkę Beatlesów. To mój telefon. Podchodzę do biurka. Dzwoni Tiffany. Chcę mnie przeprosić?
-Tak?
-Wiesz co ci powiem , Crystal? Masz czelność obrażać mojego chłopaka a twój jest dokładnie taki sam i jeszcze gorszy!
-Ale ja nie mam chłopaka.
-Jamie mnie dzisiaj szantażował. Nie wybaczę ci tego.
Rzucam telefonem o ścianę. Widzę jak roztrzaskuję się na milion kawałeczków. Czuję , że się staczam. Tak samo jak Jamie, kiedy nie ma mnie obok niego. Zakrywam twarz dłońmi. To silniejsze ode mnie. Gdy mrugam łzy wydostają się na zewnątrz.  Pierwszy raz płaczę przez faceta, do którego nie wiem co czuję.


 xxx

Tak wiem, jestem chora psychicznie. No ,ale to już ostatni rozdział. Przez co najmniej tydzień nie będzie następnego.
Jeszcze w tym tygodniu, chodzę do szkoły i będę miała ferie , więc postaram się duuużo napisać przez ten czas wolnego. :))
To do zobaczenia! ♥

#CV.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)) Dla ciebie to nic a dla mnie bardzo wiele ♥

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Szablonovo Orbitka