Wpatruję się w biały sufit w swoim
pokoju. Czuję się rozdarta. Nie rozumiem sposobu własnego myślenia tak jak i samej
siebie. Z jednej strony Jamie nic dla mnie nie znaczy, ale z innej czuję się
przy nim cholernie dobrze.
Patrzę na zegarek, stojący na mojej
szafce nocnej. Jest 7.05. Podnoszę się z łóżka , czując jak kręci mi się w
głowie. Podchodzę do okna, żeby trochę przewietrzyć pokój. Zimny powiew wiatru,
bawi się moimi włosami.
Przenoszę wzrok na podłogę, gdzie mam
zamiar zobaczyć Rosie. Jednak nie ma ani jej , ani jej materacu. Dziwne.
Chcę do niej zadzwonić ,ale zanim mam
zamiar szukać telefon , widzę jego kawałki na podłodze. Zaczynam je zbierać ,
żeby nikt z mojej rodziny, ich nie znalazł. Będę musiała skombinować kasę na nowy
telefon.
Gdy wszystko jest wysprzątane postanawiam
iść po telefon domowy, który znajduję się na dole w salonie. Biorę go i
wystukuje numer Rosie. Jeśli chodzi o numery telefonów to mam do nich dobrą
pamięć. Za pierwszym razem nie odbiera więc próbuję dalej. Cisza.
Wzdycham i wracam do swojego pokoju, żeby
się trochę ogarnąć. Otwieram szafę i na pierwszy rzut oka , widzę czarną bluzę.
TĄ bluzę. Biorę ją i przykładam do nosa. Nadal go czuję. Przyciskam ją do klatki piersiowej i zamykam
oczy, marząc o tym jakby wyglądało moje życie z nim. Odpycham wszelkie myśli i
biorę się w garść.
Ostateczne wybieram zieloną koszulę i
jeansy. Do tego średni makijaż.
Prostuje swoje krótkie czarne loki i
ubieram czarną skórzaną kurtkę. Przyglądam się w dużym lustrze w swoim
pokoju. Wyglądam jakoś inaczej. Poprawiam włosy i biorę kluczki do auta mamy.
Mam nadzieje , że nie będzie zła.
Parkuję pod szkołą. Jamie stoi oparty o
swój motor z poważną miną. Jego koledzy wyglądają tak samo. Wychodzę z
samochodu i zamykam go. Idę w stronę szkoły, nie patrząc się na innych a
zwłaszcza na Dornana.
-Crystal! - słyszę za sobą krzyki.
Odwracam głowę. Jamie biegnie w moją
stronę. Właśnie tego chciałam uniknąć!
Zakładam kosmyk włosów za ucho.
-Cześć - mówi , gdy znajduję się już
wystarczająco blisko mnie.
Patrzę na jego śliczną twarz. Uśmiecha
się delikatnie. Ubrany jest tak jak zazwyczaj.
-Nie chcę gadać o swoich uczuciach,
Jamie. Śpieszę się - chcę go jak najszybciej spławić
-Coś się stało? - próbuję wziąć moją dłoń
,ale chowam ją do kieszeni.
Specjalnie przygryzam wargę wiedząc jak
rozpraszająco działa to na facetów.
-Nie rób tego - mruczy i próbuję dotknąć
mojego policzka.
Łapie go za rękę i kręcę głową.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić -
warczę. - A teraz przepraszam , muszę znaleźć Rosie - uśmiecham się sztucznie.
Teraz to ja podjęłam tę grę.
-Pomogę ci - mówi lekko oszołomiony, moim
zachowaniem.
-Poradzę sobie.
Odchodzę i nagle czuję , że mnie olśniło.
Rosie jest w kąciku woźnego. No przecież!
Z
perspektywy Diany
-Czyli Crystal jest zakochana w Jamiem? -
pyta mnie Theo.
Stoimy przy jego szafce.
-Oczywiście, że tak! Theo, to posunęło
się za daleko. Trzeba coś zrobić.
Czuję ogromną nienawiść do Jamiego.
Zrobił z Crystal niewolnicę, grającą na jego zasadach.
Theo kręci głową.
-Co chcesz zrobić?
Myślę nad jego pytaniem i nic nie przychodzi
mi do głowy. Chociaż...
-Wiem! - krzyczę. - Ty.
-Co ja?
-Ty rozkochasz w sobie Crystal.
James wybucha niepohamowanym śmiechem.
-Żartujesz? - pyta sprawdzając moją minę.
- Nie żartujesz , prawda?
Uśmiecham się szeroko.
-Ja nigdy nie żartuje, panie James.
-Nie no, Diana, błagam! Wymyśl coś
lepszego. Może po prostu się z nią zaprzyjaźnię? Ona się we mnie nie zakocha.
-Jesteś przystojny, dlaczego miałaby się
nie zakochać? - pytam ,ale po chwili tego żałuję.
Teraz to Theo uśmiecha się szeroko.
-Przystojny? - unosi jedną brew na znak
rozbawienia.
Oblewam się rumieńcem.
-Nie? Tak? Nie wiem - próbuje z tego
jakąś wybrnąć.
James podnosi rękę i przykłada ją do
mojego policzka. Głaszcze go delikatnie a ja zastanawiam się po co to robi.
Obiecał mi coś. Ma się we mnie nie zakochać.
-Ty też jesteś bardzo ładna - szepczę prosto do
mojego ucha.
-Miłość jest tylko w wierszach, Theo -
mówię.
Theo odsuwa się momentalnie jakby coś
sobie przypomniał. Ufff, już myślałam , że cały czas będę musiała wyglądać jak
burak.
-Przepraszam.
-Wróćmy do planu, dobrze?
Kiwa głową.
Z perspektywy Rosie
Czuję na sobie czyjś dotyk. Powoli
otwieram oczy. Crystal dotyka mnie za ramie i uśmiecha się czule. Rozglądam się
po pomieszczeniu w którym się znajduję. Znam je bardzo dobrze.
-Dlaczego nie wróciłaś na noc?
Siadam i spuszczam głowę na dół.
-Sama nie wiem. Wolałam zostać sama. Ty
masz i tak za wiele problemów. Na przykład Jamie.
Patrzę na swoje dłonie. Mam poobgryzane
paznokcie. Nie wiem czy martwić ją swoim ojcem.
Crystal bierze głęboki wdech.
-Przestań - nakazuję.
Spoglądam na nią spode łba.
-Taka jest prawda, Cryst.
Przez chwilę patrzymy na siebie w
milczeniu. Może to nawet dobrze? Nie muszę się martwić tym , że ukrywam przed
nią fakt ,że to przez ojca się tu znalazłam. Nie chce wracać ani do Crystal ani do
domu. Nie wiem co ze sobą zrobię. Chyba pójdę pod most tak jak chciałam zrobić
to dwa tygodnie temu, kiedy Crystal, zaproponowała mi nocleg u siebie. Wreszcie
przerywam tą niezręczną ciszę.
-Życie jest popieprzone.
Reed śmieje się cicho.
-I to bardzo.
Z
perspektywy Alice
Szybkim krokiem dochodzę do szkoły.
Lekcja zaczyna się za pięć minut. Cholerny budzik!
Chcę wejść do środka, ale nagle przede
mną pojawia się Taylor ze swoimi złowieszczym uśmieszkiem na twarzy i tamuje mi
drogę. Chyba chcę jeszcze raz dostać w twarz. Nigdy się nie spóźniłam , a jak
mam już się spóźnić to przynajmniej ,nie przez niego.
-Boże, człowieku , czego ty chcesz? -
wzdycham.
Lautner nie przestaje się uśmiechać.
Zerkam na zegarek, który mam na ręce. Trzy minuty.
-Alice, słońce, mam pewną propozycję.
Otwieram szeroko oczy z niedowierzanie.
Propozycję? Co za drań!
-Śmieszny jesteś - próbuję jakoś
przedostać się do środka , lecz bez skutecznie.
Dzwoni dzwonek. Teraz musi zejść mi z
drogi, ponieważ wszyscy, którzy są na zewnątrz , muszą dostać się do środka.
-Jeszcze pogadamy - rzuca i otwiera
przede mną drzwi. - Panie przodem - uśmiecha się.
-Nie dziękuję - mówię pod nosem i biegiem
udaję się na zajęcia.
Z perspektywy
Margo
W przerwie na lunch , udaje się na
stołówkę razem z Tiffany i Liamem. Kupujemy sobie po hamburgerze i siadamy przy
stoliku pięcioosobowym. W oddali widzę Jamiego siedzącego z Taylorem i Jacem.
Co ja bym dała za to , żeby choć raz na mnie spojrzał!
-Margo czy ty i Jamie...no wiesz? - pyta
mnie Tiff.
Patrzę na nią.
-On w głowie ma tylko Crystal.
Liam wymienia spojrzenia z Tiffany. Oboje
milczą.
-No co?
-Nic - Liam otwiera colę , którą sobie
kupił.
No i jak na zawołanie Crystal wchodzi do
stołówki. Patrzy na mnie a potem na Tiffany. Ostatecznie siada z Dianą i Theo.
-Pokłóciłyście się? - pytam Tiffany.
Dziewczyna poprawia włosy.
-Tak , jakby.
Z
perspektywy Rosie
Po wszystkich lekcjach a było ich osiem,
nie wiem co mam ze sobą zrobić. Wszyscy już rozeszli się do domu. Crystal
próbowała mnie przekonać , żebym nadal u niej nocowała, ale ja powiedziałam ,
że nie i przyjdę po swoje rzeczy gdzieś wieczorem.
Wychodzę pod szkołę i od razu tego
żałuje. Znowu tu jest. Mam ochotę się rozpłakać.
-Tak, myślałem. A teraz słuchaj - ciągnie
mnie za rękę w stronę samochodu. - Wracasz do domu i zapominamy o sprawie,
zrozumiano?
Czy ten koszmar się kiedyś skończy? Nie
mam nawet siły mu odpowiedzieć a co dopiero krzyknąć. Ostatecznie kiwam głową.
Przecież i tak prędzej czy później to musiało się stać.
Gdy mam już wejść do samochodu , ktoś
rzuca się na mojego ojca, który ląduje na chodniku. Nawet nie mam zamiaru
przerywać ,,temu komuś''. Mój ojciec dostaje cios za ciosem a ja mam ochotę
krzyczeć z radości. Wokół nad zbierają się ludzie , którzy odciągają mojego
zbawiciela od nieprzytomnego ojca. Dopiero teraz spostrzegam , że to Jace. Jace
Wayland mnie uratował.
-Uciekajmy - podchodzi do mnie i bierze
mnie za rękę.
Biegniemy w stronę jego motoru. Szybko
podaje mi kask. Gdzie ma zamiar ze mną pojechać? Zresztą co mnie to obchodzi. Ważne
, że jestem bezpieczna. Tylko to się liczy.
Z
perspektywy Alice
Taylor nie zdążył porozmawiać ze mną o
swojej ,,propozycji'' w szkole więc pofatygował się do mnie do domu. Na
szczęście moich rodziców nie ma. Siadamy na kanapie w salonie.
-Co jest takiego ważnego , że masz
czelność przychodzić do mnie do domu? - staram się unikać z nim kontaktu
wzrokowego , dlatego patrzę na swoje paznokcie.
Dziwi mnie to ,że nagle zainteresował się
moją osobą. Gdy byłam w nim zauroczona nawet na mnie nie patrzył a teraz , gdy
to wszystko minęło...
-Tak jak mówiłem, mam propozycję -
uśmiecha się szatańsko.
Już ja widzę jak zaciera rączki.
-Po pierwsze: nie dam wciągnąć się w żadne
narkotyki, albo seks a po drugie: gówno obchodzi mnie twoja propozycja.
-Dlaczego zawsze obstawiasz najgorsze?
-Bo po tobie można spodziewać się tylko
najgorszego.
Zaczynam się martwić swoją nagłą ,
pewnością siebie. Kiedy ja zdążyłam się tak zmienić?
-Alice, chodzi mi o pomoc w nauce - gdy
słyszę te słowa mam ochotę wybuchnąć śmiechem.
Ale patrzy na mnie tak poważnym wzrokiem
, że zaczynam w to wierzyć.
-Mam ci pomóc w nauce? I co będę z tego
miała?
-Nie wiem, co byś chciała?
Co bym chciała?
-Przestaniesz być chamem - oznajmiam.
Mierzy mnie wzrokiem.
-Jestem chamem?
-I to jakim! - krzyczę.
Wyciąga dłoń, którą uściskuję.
-Stoi - mówi a ja się mimowolnie
uśmiecham.
Z
perspektywy Crystal
Ciekawa jestem co biedna i poszkodowana
Tiffany Maxwell naopowiadała o mnie moim znajomym , że teraz nie chcą ze mną
gadać. Na miłość boską to tylko JAMIE DORNAN! Do cholery , chyba mogę wybierać
sobie kolegów, prawda? No dobra Jamie nie jest moim kolegą, sama nie wiem kim
lub czym dla mnie jest.
Wzdycham i przełączam na HBO. Może jakiś
dobry film , poprawi mi humor. Nie mija minuta i słyszę dźwięk telefonu
domowego. Odkładam pilota i wstaje , żeby odebrać. Po głosie słyszę , że to
roztrzęsiona mama.
-Crystal dlaczego nie można dodzwonić się
do ciebie na komórkę?
-Mam wyłączoną. Co jest?
-Teddy zemdlał na treningu piłki nożnej!
Jedziemy za karetką do szpitala!
-Żartujesz? Boże , mamo to nie może być
prawda.
-Skarbie, przyjedź jak najszybciej!
-Mój sen się nie spełni , prawda?
-Życie jest czasami niesprawiedliwe, skarbie.
xxx
Witajcie, od razu chcę wam powiedzieć bez obijania w bawełnę , że widzę iż ten blog nie jest po prostu potrzebny xd i tak tego nikt nie czyta.
Jeśli nic się nie zmieni po prostu go usunę. Nie będę pisać dla samej siebie.
Mówcie sobie co chcecie ,ale jestem naprawdę wkurzona , zależy mi na tym blogu.
Mówcie sobie co chcecie ,ale jestem naprawdę wkurzona , zależy mi na tym blogu.
#CV.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)) Dla ciebie to nic a dla mnie bardzo wiele ♥