31.01.2015

Rozdział VI ,,Pewna propozycja''

 

Dedykuję ten rozdział samej sobie, bo nikt tego nie czyta ;)

Z perspektywy Crystal

Wpatruję się w biały sufit w swoim pokoju. Czuję się rozdarta. Nie rozumiem sposobu własnego myślenia tak jak i samej siebie. Z jednej strony Jamie nic dla mnie nie znaczy, ale z innej czuję się przy nim cholernie dobrze.
Patrzę na zegarek, stojący na mojej szafce nocnej. Jest 7.05. Podnoszę się z łóżka , czując jak kręci mi się w głowie. Podchodzę do okna, żeby trochę przewietrzyć pokój. Zimny powiew wiatru, bawi się moimi włosami.
Przenoszę wzrok na podłogę, gdzie mam zamiar zobaczyć Rosie. Jednak nie ma ani jej , ani jej materacu. Dziwne.
Chcę do niej zadzwonić ,ale zanim mam zamiar szukać telefon , widzę jego kawałki na podłodze. Zaczynam je zbierać , żeby nikt z mojej rodziny, ich nie znalazł. Będę musiała skombinować kasę na nowy telefon.
Gdy wszystko jest wysprzątane postanawiam iść po telefon domowy, który znajduję się na dole w salonie. Biorę go i wystukuje numer Rosie. Jeśli chodzi o numery telefonów to mam do nich dobrą pamięć. Za pierwszym razem nie odbiera więc próbuję dalej. Cisza.
Wzdycham i wracam do swojego pokoju, żeby się trochę ogarnąć. Otwieram szafę i na pierwszy rzut oka , widzę czarną bluzę. TĄ bluzę. Biorę ją i przykładam do nosa. Nadal go czuję.  Przyciskam ją do klatki piersiowej i zamykam oczy, marząc o tym jakby wyglądało moje życie z nim. Odpycham wszelkie myśli i biorę się w garść.
Ostateczne wybieram zieloną koszulę i jeansy. Do tego średni makijaż.
Prostuje swoje krótkie czarne loki i ubieram czarną skórzaną kurtkę. Przyglądam się w dużym lustrze w swoim pokoju.  Wyglądam jakoś inaczej.  Poprawiam włosy i biorę kluczki do auta mamy. Mam nadzieje , że nie będzie zła.
Parkuję pod szkołą. Jamie stoi oparty o swój motor z poważną miną. Jego koledzy wyglądają tak samo. Wychodzę z samochodu i zamykam go. Idę w stronę szkoły, nie patrząc się na innych a zwłaszcza na Dornana.
-Crystal! - słyszę za sobą krzyki.
Odwracam głowę. Jamie biegnie w moją stronę. Właśnie tego chciałam uniknąć!
Zakładam kosmyk włosów za ucho.
-Cześć - mówi , gdy znajduję się już wystarczająco blisko mnie.
Patrzę na jego śliczną twarz. Uśmiecha się delikatnie. Ubrany jest tak jak zazwyczaj.
-Nie chcę gadać o swoich uczuciach, Jamie. Śpieszę się - chcę go jak najszybciej spławić
-Coś się stało? - próbuję wziąć moją dłoń ,ale chowam ją do kieszeni.
Specjalnie przygryzam wargę wiedząc jak rozpraszająco działa to na facetów.
-Nie rób tego - mruczy i próbuję dotknąć mojego policzka.
Łapie go za rękę i kręcę głową.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić - warczę. - A teraz przepraszam , muszę znaleźć   Rosie - uśmiecham się sztucznie.
Teraz to ja podjęłam tę grę.
-Pomogę ci - mówi lekko oszołomiony, moim zachowaniem.
-Poradzę sobie.
Odchodzę i nagle czuję , że mnie olśniło. Rosie jest w kąciku woźnego. No przecież!

Z perspektywy Diany

-Czyli Crystal jest zakochana w Jamiem? - pyta mnie Theo.
Stoimy przy jego szafce.
-Oczywiście, że tak! Theo, to posunęło się za daleko. Trzeba coś zrobić.
Czuję ogromną nienawiść do Jamiego. Zrobił z Crystal niewolnicę, grającą na jego zasadach.
Theo kręci głową.
-Co chcesz zrobić?
Myślę nad jego pytaniem i nic nie przychodzi mi do głowy. Chociaż...
-Wiem! - krzyczę. - Ty.
-Co ja?
-Ty rozkochasz w sobie Crystal.
James wybucha niepohamowanym śmiechem.
-Żartujesz? - pyta sprawdzając moją minę. - Nie żartujesz , prawda?
Uśmiecham się szeroko.
-Ja nigdy nie żartuje, panie James.
-Nie no, Diana, błagam! Wymyśl coś lepszego. Może po prostu się z nią zaprzyjaźnię? Ona się we mnie nie zakocha.
-Jesteś przystojny, dlaczego miałaby się nie zakochać? - pytam ,ale po chwili tego żałuję.
Teraz to Theo uśmiecha się szeroko.
-Przystojny? - unosi jedną brew na znak rozbawienia.
Oblewam się rumieńcem.
-Nie? Tak? Nie wiem - próbuje z tego jakąś wybrnąć.
James podnosi rękę i przykłada ją do mojego policzka. Głaszcze go delikatnie a ja zastanawiam się po co to robi. Obiecał mi coś. Ma się we mnie nie zakochać.
-Ty też jesteś bardzo ładna - szepczę prosto do mojego ucha.
-Miłość jest tylko w wierszach, Theo - mówię.
Theo odsuwa się momentalnie jakby coś sobie przypomniał. Ufff, już myślałam , że cały czas będę musiała wyglądać jak burak.
-Przepraszam.
-Wróćmy do planu, dobrze?
Kiwa głową.

perspektywy Rosie

Czuję na sobie czyjś dotyk. Powoli otwieram oczy. Crystal dotyka mnie za ramie i uśmiecha się czule. Rozglądam się po pomieszczeniu w którym się znajduję. Znam je bardzo dobrze.
-Dlaczego nie wróciłaś na noc?
Siadam i spuszczam głowę na dół.
-Sama nie wiem. Wolałam zostać sama. Ty masz i tak za wiele problemów. Na przykład Jamie.
Patrzę na swoje dłonie. Mam poobgryzane paznokcie. Nie wiem czy martwić ją swoim ojcem.
Crystal bierze głęboki wdech.
-Przestań - nakazuję.
Spoglądam na nią spode łba.
-Taka jest prawda, Cryst.
Przez chwilę patrzymy na siebie w milczeniu. Może to nawet dobrze? Nie muszę się martwić tym , że ukrywam przed nią fakt ,że to przez ojca się tu znalazłam. Nie chce wracać ani do Crystal ani do domu. Nie wiem co ze sobą zrobię. Chyba pójdę pod most tak jak chciałam zrobić to dwa tygodnie temu, kiedy Crystal, zaproponowała mi nocleg u siebie. Wreszcie przerywam tą niezręczną ciszę.
-Życie jest popieprzone.
Reed śmieje się cicho.
-I to bardzo.

Z perspektywy Alice

Szybkim krokiem dochodzę do szkoły. Lekcja zaczyna się za pięć minut. Cholerny budzik!
Chcę wejść do środka, ale nagle przede mną pojawia się Taylor ze swoimi złowieszczym uśmieszkiem na twarzy i tamuje mi drogę. Chyba chcę jeszcze raz dostać w twarz. Nigdy się nie spóźniłam , a jak mam już się spóźnić to przynajmniej ,nie przez niego.
-Boże, człowieku , czego ty chcesz? - wzdycham.
Lautner nie przestaje się uśmiechać. Zerkam na zegarek, który mam na ręce. Trzy minuty.
-Alice, słońce, mam pewną propozycję.
Otwieram szeroko oczy z niedowierzanie. Propozycję? Co za drań!
-Śmieszny jesteś - próbuję jakoś przedostać się do środka , lecz bez skutecznie.
Dzwoni dzwonek. Teraz musi zejść mi z drogi, ponieważ wszyscy, którzy są na zewnątrz , muszą dostać się do środka.
-Jeszcze pogadamy - rzuca i otwiera przede mną drzwi. - Panie przodem - uśmiecha się.
-Nie dziękuję - mówię pod nosem i biegiem udaję się na zajęcia.

Z perspektywy Margo

W przerwie na lunch , udaje się na stołówkę razem z Tiffany i Liamem. Kupujemy sobie po hamburgerze i siadamy przy stoliku pięcioosobowym. W oddali widzę Jamiego siedzącego z Taylorem i Jacem. Co ja bym dała za to , żeby choć raz na mnie spojrzał!
-Margo czy ty i Jamie...no wiesz? - pyta mnie Tiff.
Patrzę na nią.
-On w głowie ma tylko Crystal.
Liam wymienia spojrzenia z Tiffany. Oboje milczą.
-No co?
-Nic - Liam otwiera colę , którą sobie kupił.
No i jak na zawołanie Crystal wchodzi do stołówki. Patrzy na mnie a potem na Tiffany. Ostatecznie siada z Dianą i Theo.
-Pokłóciłyście się? - pytam Tiffany.
Dziewczyna poprawia włosy.
-Tak , jakby.

Z perspektywy Rosie

Po wszystkich lekcjach a było ich osiem, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Wszyscy już rozeszli się do domu. Crystal próbowała mnie przekonać , żebym nadal u niej nocowała, ale ja powiedziałam , że nie i przyjdę po swoje rzeczy gdzieś wieczorem.
Wychodzę pod szkołę i od razu tego żałuje. Znowu tu jest. Mam ochotę się rozpłakać.
-Tak, myślałem. A teraz słuchaj - ciągnie mnie za rękę w stronę samochodu. - Wracasz do domu i zapominamy o sprawie, zrozumiano?
Czy ten koszmar się kiedyś skończy? Nie mam nawet siły mu odpowiedzieć a co dopiero krzyknąć. Ostatecznie kiwam głową. Przecież i tak prędzej czy później to musiało się stać.
Gdy mam już wejść do samochodu , ktoś rzuca się na mojego ojca, który ląduje na chodniku. Nawet nie mam zamiaru przerywać ,,temu komuś''. Mój ojciec dostaje cios za ciosem a ja mam ochotę krzyczeć z radości. Wokół nad zbierają się ludzie , którzy odciągają mojego zbawiciela od nieprzytomnego ojca. Dopiero teraz spostrzegam , że to Jace. Jace Wayland mnie uratował.
-Uciekajmy - podchodzi do mnie i bierze mnie za rękę.
Biegniemy w stronę jego motoru. Szybko podaje mi kask. Gdzie ma zamiar ze mną pojechać? Zresztą co mnie to obchodzi. Ważne , że jestem bezpieczna. Tylko to się liczy.

Z perspektywy Alice

Taylor nie zdążył porozmawiać ze mną o swojej ,,propozycji'' w szkole więc pofatygował się do mnie do domu. Na szczęście moich rodziców nie ma. Siadamy na kanapie w salonie.
-Co jest takiego ważnego , że masz czelność przychodzić do mnie do domu? - staram się unikać z nim kontaktu wzrokowego , dlatego patrzę na swoje paznokcie.
Dziwi mnie to ,że nagle zainteresował się moją osobą. Gdy byłam w nim zauroczona nawet na mnie nie patrzył a teraz , gdy to wszystko minęło...
-Tak jak mówiłem, mam propozycję - uśmiecha się szatańsko.
Już ja widzę jak zaciera rączki.
-Po pierwsze: nie dam wciągnąć się w żadne narkotyki, albo seks a po drugie: gówno obchodzi mnie twoja propozycja.
-Dlaczego zawsze obstawiasz najgorsze?
-Bo po tobie można spodziewać się tylko najgorszego.
Zaczynam się martwić swoją nagłą , pewnością siebie. Kiedy ja zdążyłam się tak zmienić?
-Alice, chodzi mi o pomoc w nauce - gdy słyszę te słowa mam ochotę wybuchnąć śmiechem.
Ale patrzy na mnie tak poważnym wzrokiem , że zaczynam w to wierzyć.
-Mam ci pomóc w nauce? I co będę z tego miała?
-Nie wiem, co byś chciała?
Co bym chciała? 
-Przestaniesz być chamem - oznajmiam.
Mierzy mnie wzrokiem.
-Jestem chamem?
-I to jakim! - krzyczę.
Wyciąga dłoń, którą uściskuję.
-Stoi - mówi a ja się mimowolnie uśmiecham.

Z perspektywy Crystal

Ciekawa jestem co biedna i poszkodowana Tiffany Maxwell naopowiadała o mnie moim znajomym , że teraz nie chcą ze mną gadać. Na miłość boską to tylko JAMIE DORNAN! Do cholery , chyba mogę wybierać sobie kolegów, prawda? No dobra Jamie nie jest moim kolegą, sama nie wiem kim lub czym dla mnie jest.
Wzdycham i przełączam na HBO. Może jakiś dobry film , poprawi mi humor. Nie mija minuta i słyszę dźwięk telefonu domowego. Odkładam pilota i wstaje , żeby odebrać. Po głosie słyszę , że to roztrzęsiona mama.
-Crystal dlaczego nie można dodzwonić się do ciebie na komórkę?
-Mam wyłączoną. Co jest?
-Teddy zemdlał na treningu piłki nożnej! Jedziemy za karetką do szpitala!
-Żartujesz? Boże , mamo to nie może być prawda.
-Skarbie, przyjedź jak najszybciej!
-Mój sen się nie spełni , prawda?
-Życie jest czasami niesprawiedliwe, skarbie.

xxx

Witajcie, od razu chcę wam powiedzieć bez obijania w bawełnę , że widzę iż ten blog nie jest po prostu potrzebny xd i tak tego nikt nie czyta. 
Jeśli nic się nie zmieni po prostu go usunę. Nie będę pisać dla samej siebie.
Mówcie sobie co chcecie ,ale jestem naprawdę wkurzona , zależy mi na tym blogu.

#CV.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)) Dla ciebie to nic a dla mnie bardzo wiele ♥

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Szablonovo Orbitka